Imię i nazwisko: Małgorzata Machowska
Data i miejsce urodzenia: 16 grudnia 1961 r.
Wykształcenie:
Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna we Wrocławiu (1984)

Ważniejsze role:
- „Pułapka na myszy” (reż. B. Czosnowska)
- „Jadzia wdowa” – Jadzia (reż. B. Czosnowska)
- „Porwanie Sabinek” (reż. B. Czosnowska)
- „Sie kochamy” (reż. R. Gliński)
- „Łysa śpiewaczka” (reż. R. Gliński)
- „Macbeth” (reż. J. Błeszyński)
- „Myszy i ludzie” (reż. J. Błeszyński)
- „Niedźwiedź. Oświadczyny” (reż. J. Błeszyński)
- „Rzeźnia” (reż. B. Ciosek)
- „Zemsta” (reż. B. Ciosek)
- „Wesele” (reż. B. Ciosek)
- „Iwona, księżniczka Burgunda” (reż. J. Bunsch)
- „Garderobiany” (reż. J. Bunsch)
- „Ciałopalenie” (reż. W. Zeidler)
- „Jabłko” (reż. T. Dutkiewicz)
- „Prywatna klinika” (reż. J. Bończak)
- „Biznes” (reż. J. Bończak)
- „Wszystko o kobietach” (reż. K. Jaworski)
- „Ania z Zielonego Wzgórza” – Maryla (reż. J. Szurmiej, 2007)
- „nic nie może wiecznie trw@ć” (reż. R. Caban, 2009)
- „Wszystko co wiem o mężczyznach i kobietach” (reż. Sz. Kuśmider, 2009)

NAGRODY:

-Nagroda Zespołowa 25. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej w spektaklu "Lwów nie oddamy", w reż. Katarzyny Szyngiery

- Nagroda Specjalna Jury 14. Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych "R@port" w Gdyni dla spektaklu Katarzyny Szyngiery, Marcina Napiórkowskiego, Mirosława Wlekłego, pt. "Lwów nie oddamy" w reż. Katarzyny Szyngiery z Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie (2019);

GRAND PRIX i Wielka Nagroda Publiczności dla spektaklu "Lwów nie oddamy" w reż. Katarzyny Szyngiery, przyznana podczas Festiwalu "KONTRAPUNKT - Przegląd Teatrów Małych Form" w Szczecinie (2019);

 


Kilka słów o mnie:

Jeszcze w liceum działałam w teatrach amatorskich, ale nigdy nie marzyłam o zostaniu zawodową aktorką. Po ukończeniu szkoły średniej postanowiłam studiować filologię angielską. Przed egzaminami natknęłam się na informator wrocławskiej PWST, która powstała rok wcześniej. Pomyślałam sobie, że może warto spróbować. Na egzamin poszłam z marszu. Przygotowałam jedynie teksty, których uczyłam się w szkole i nie byłam przygotowana tak skrupulatnie, jak teraz przygotowują się młodzi kandydaci. Nie miałam nadziei na przyjęcie, chciałam tylko zobaczyć, jak to jest. No i pech chciał, że się dostałam (śmiech). Później się okazało, że to szczęście, ponieważ jestem bardzo zadowolona z takiej drogi życiowej.

Do przełomowych ról, które otworzyły różne moje wrażliwości aktorskie, zaliczam Królową Małgorzatę w „Iwonie księżniczce Burgunda” Witolda Gombrowicza oraz Evelyn w „Jabłku” Verna Thiessena. Podczas pracy nad Królową Małgorzatą bardzo ważne było dla mnie spotkanie z reżyserem Jackiem Bunschem i taka nić porozumienia, która się między nami nawiązała. W dwóch słowach potrafił mi przekazać kwintesencję tego, co powinnam zawrzeć w roli. Odbieraliśmy na tych samych falach, dzięki czemu działałam zgodnie z jego oczekiwaniami. Grając Królową Małgorzatę, czułam na scenie, że to jest To i że istnieję w takim świecie, w jakim powinnam istnieć.

Praca nad „Jabłkiem” była zupełnie innym procesem. Evelyn była postacią, którą musiałam prowadzić na skrajnych emocjach i dużym przeżyciu wewnętrznym. Jest to kobieta, która dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora i musi sobie z tym jakoś poradzić. Ta życiowa tragedia, jaka ją dotyka, sprawia, że otwiera się na miłość, na bliską osobę, na siebie samą. Okazuje się, że ostatnie miesiące, jakie jej zostały są prawdopodobnie najlepszym okresem w jej życiu. Mogłabym wymienić jeszcze kilka ważnych dla mnie ról, ale sądzę, że te dwie były naprawdę przełomowe dla mojej pracy jako aktorki.

Teatr jest miejscem, w którym, czuję, że tworzę. Jest tutaj czas na dojrzewanie i szukanie. Jest to również miejsce, w którym mogę żyć życiem tylu postaci, ilu nie byłoby mi dane, gdybym była na przykład filologiem angielskim. Na co dzień sama dla siebie jestem pełna sprzeczności i nieustannie się zaskakuję. Cieszy mnie, gdy ciągle doszukuję się w sobie czegoś nowego.

W jaki sposób odpoczywam? Tak naprawdę dopiero teraz uczę się relaksować. Jeszcze w szkole teatralnej uczono mnie sztuki relaksu i przekonywano,  że jest on ważny w zawodzie oraz konieczny do dobrego zbudowania roli. Niestety po trzydziestu latach pracy stwierdziłam, że ciągle tego nie potrafię.  Dlatego obecnie trenuję Tai Chi, jogę i biegam. W efekcie dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, na czym taki prawdziwy relaks i rozluźnienie polega. Co więcej, zaczynam to stosować na scenie i stwierdzam, że to jest prawdziwy skarb. Żałuję, że wcześniej nie miałam na to czasu.

Aktualnie przestałam żyć marzeniami. Oczywiście każdy człowiek powinien mieć fantazje i plany, ale ja staram się żyć tu i teraz. Tego między innymi uczy Tai Chi i joga. Ważne jest to, czego doświadczamy teraz i z tego trzeba czerpać pełnię. Staram się posiąść tę umiejętność. W tej chwili nie mam żadnych konkretniejszych planów i biorę to, co niesie życie. Zdaję sobie sprawę z tego, że wchodzę już w taki etap dla kobiety-aktorki, który wiąże się z coraz mniejszą ilością ról i należy z tym sobie jakoś poradzić, aby nie czuć pustki. Dlatego wypełniam to miejsce i czas czymś innym, na przykład pracą z młodymi ludźmi. Czuję się spełniona, mogąc się podzielić swoimi doświadczeniami i umiejętnościami z młodzieżą. Strasznie mnie cieszy, kiedy widzę, że zaczynamy odbierać na tych samych falach i że młodzi ludzie coś z tego wynoszą dla siebie.

Małgorzata Machowska - Twarze Teatrów Rzeszowskich. Benefis - 24 listopada 2014 - Andrzej Piątek




Obecnie występuję w:

WIZYTA STARSZEJ PANI

SKRZYPEK NA DACHU

GRANICA

WESOŁE KUMOSZKI Z WINDSORU

IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA

ERMIDA ALBO KRÓLEWNA PASTERSKA

LWÓW NIE ODDAMY
Piaf