DZIEŃ 3

DZIEŃ 3



Teatr z Odessy przywiózł do Rzeszowa skarby

W piątek Odeski Ukraiński Akademicki Teatr Muzyczno-Dramatyczny im. Wasyla S. Wasylki zachwycił rzeszowską publiczność niezwykle emocjonalnym i bardzo nowocześnie zrealizowanym dramatem „Ona go kochała”. A już w sobotni wieczór zaprezentował się w całkiem nowej odsłonie, pokazując teatr poetycki, zachwycający plastyką i formą, a jednocześnie nasycony gęstą emocjonalnością i mroczną treścią. Choć oba spektakle są tak różne - to wiele je łączy: nie tylko temat trudnej, wyniszczającej miłości, ale i świetna reżyseria, tworząca w obu przypadkach mocne, zapadające w pamięć obrazy, i gra młodego, utalentowanego zespołu aktorskiego, nacechowana niezwykłą intensywnością i szczerością uczuć, a jednocześnie całkowicie pozbawiona balansowania na granicy karykatury, czy choćby przerysowania. Na szczególne zachwyty zasłużyła Marina Klimowa, która w obu przedstawieniach z ogromną wrażliwością, wyczuciem i charyzmą zagrała trudne, emocjonalne główne role. 

Autor sztuki „Piękny rogacz” Fernanda Crommelynck napisał ją w 1921 r. jako farsę. Młody reżyser, Iwan Urywski, w swoim „Pięknym rogaczu” odrzucił całą komediowość oryginału, wyciskając z niego ekstrakt - studium patologicznej zazdrości.

Zaczyna się jak opowiadana pięknymi obrazami baśń o wiejskiej sielance i o trójce przyjaciół z dzieciństwa. Dwoje z nich, Stella i Bruno, zostaje małżeństwem. Ich miłość symbolizują towarzyszący im na scenie żołnierzyk i tancerka, postacie z bajki J. Ch. Andersena o „Dzielnym ołowianym żołnierzyku”.

Zniewalająco piękna Stella jest obiektem westchnień wielu mężczyzn i choć dziewczyna jest ślepo zakochana w Brunonie, to mąż zaczyna wietrzyć zdradę. Mężowska zazdrość zmienia się w chorobliwe uczucie, potem w coraz silniejszą paranoję, by wreszcie przybrać postać wstrząsającej patologii, kiedy małżonek sam zmusza żonę do licznych zdrad, podsuwając jej kolejnych kochanków, będąc przekonanym, że w ten sposób odnajdzie wreszcie mężczyznę, którego naprawdę kocha jego żona. Stella poddaje się woli męża, bo kocha go mimo wszystko. To może zmierzać oczywiście tylko do dramatycznego finału miłości: żołnierzyk i tancerka padają martwi na scenę. Na szczęście Stella zostanie ocalona. Kiedy inne żony z wioski chcą się pozbyć znienawidzonej kobiety, o której śnią ich mężowie, dziewczyna znajduje ratunek w ramionach prostego pastucha, który dał jej pewność swojego uczucia i bezpieczeństwo. Wiara w miłość, wbrew przeciwnościom, ranom i bolesnym doświadczeniom, zostaje przywrócona.

To rzadki przykład spektaklu, w którym idealne dopełnienie znalazły wszystkie jego elementy: reżyseria, choreografia, scenografia, przypominająca dekoracje do scenicznych bajek dla dzieci, a także forma, wrażliwa na symbolikę gestów i rekwizytów, kreowanie na scenie zapadających w pamięć obrazów, wreszcie sugestywna muzyka, będąca ważną częścią tego spektaklu.

Powstało wyjątkowe, spójne artystycznie widowisko, w którym, mimo całej jego malarskości i dbałości o formę, to emocje pozostają na pierwszym planie, są najważniejsze i to one sprawiają, że spektakl przemawia do widzów z wielką mocą. A przekazują je niezwykle wiarygodni w swoich rolach młodzi aktorzy, jak się okazuje - największy skarb odeskiego teatru, który dzięki festiwalowi Trans/Misje-Wschód Kultury, został odkryty również w Rzeszowie.

 

Magdalena Mach, Gazeta Wyborcza Rzeszów


Powrót