Ułatwienia dostępu
Repertuar

fnt rzeszów

07. Festiwal Nowego Teatru
59. Rzeszowskie Spotkania Teatralne

 

mf transmisje

trans-misje

teatr

 

 

 

 

Aktualności
MFS T/M - TRÓJMORZE/ Dzień 7/ SŁOWENIA/ BUŁGARIA /POLSKA

MFS T/M - TRÓJMORZE/ Dzień 7/ SŁOWENIA/ BUŁGARIA /POLSKA



1. Wszystko zaczyna się od zadawania pytań. (Pokaz Słoweńskich Filmów Krótkometrażowych)

2. Rozmowa z NINĄ DIMITROVĄ, reżyserką spektaklu „Pamiętnik wariata”

3. Rozmowa z GABĄ JANUSZ, wokalistką, kompozytorką i autorką tekstów, nauczycielką emisji głosu

 

1.

Wszystko zaczyna się od zadawania pytań. (Pokaz Słoweńskich Filmów Krótkometrażowych)

tekst: Katarzyna Bolec

- Film powinien odzwierciedlać, to co się dziej w społeczeństwie, w którym żyjemy. Niestety, nasz świat wciąż jest pełen agresji, mizoginii i przemocy wobec kobiet. Jako twórcy musimy o tym mówić – powiedziała Mia Skrbinac – aktorka i współtwórczyni filmu Siostry (reż. Katarina Rešek) podczas Pokazu Słoweńskich Filmów Krótkometrażowych (prowadzenie Karolina Marciszewska, Katarzyna Dudzic). Oprócz Sióstr mogliśmy zobaczyć – Życie seksualne babci i Steakhouse. Wszystkie zaprezentowane filmy poruszają problem przemocy wobec kobiet, ale jak zgodnie podkreślają ich twórcy, odniosły sukces, nie tylko ze względu na swoją tematykę, ale przede wszystkim wartości artystyczne.

Życie seksualne babci (reż. Urska Djukic, Emilie Pigeard), to krótkometrażowy film animowany oparty na anonimowych świadectwach zebranych przez pisarkę Milenę  Miklavčič w książce Ogień, tyłek i węże to nie zabawki (2013). Książka będącą zapisem opresji zawiera intymne relacje z życia seksualnego słoweńskich kobiet.

- Kilka lat wcześniej stworzyliśmy film dokumentalny dla telewizji publicznej , którego emisja wywołała bardzo dużą reakcję. Wówczas poczuliśmy, że jest to temat, który należałoby pogłębić i postanowiliśmy wybrać do tego formę filmu animowanego, ze względu  na jego wyrazisty język wizualny – o przyczynach powstania filmu opowiadał jego producent Bostjan Virc.

Według twórców ten film rozpoczął dyskusję na temat życia seksualnego przed drugą wojną światową w Słowenii. Mimo tego, ze przedstawione w nim historie nie dotyczą bezpośrednio  współczesności, pozwalają lepiej zrozumieć mechanizmy powstawania stereotypów ról męskich i kobiecych ukształtowane w słoweńskim społeczeństwie.

W filmie oprócz standardowej animacji wykorzystano nowe formy wyrazu. Pojawiły się w nim prawdziwe zdjęcia mieszkańców Słowenii z biblioteki wizualnej Muzeum Narodowego. Nie są to zdjęcia osób których historie opowiedziano w filmie – twórcy zdecydowali się pokazać twarze ludzi, których ten problem mógł dotyczyć.

Producent zaznaczył, że film wywołał duże zainteresowanie w Słowenii. Jest przekonany, że  film o podobnej tematyce można by było również nakręcić w Polsce. Jednocześnie podkreślił, że w filmie pokazano historie tylko z kobiecego punktu widzenia. W przyszłości chciałby nakręcić drugą część pokazującą problem z męskiej perspektywy.

Kolejny film zaprezentowany podczas pokazu – Siostry, to film fabularny o trzech najlepszych przyjaciółkach, zaprzysiężonych dziewicach, które popadają w konflikt z miejscowymi chłopakami. Zaprzysiężone dziewice, to zjawisko występujące w Macedonii i Słowenii. Polega ono na tym, że w rodzinie, w której brakowało chłopców, rolę potomka męskiego i wynikające z niej obowiązki przyjmuje jedna z dziewczynek. Ta rola nie była dobrowolna, lecz narzucana przez rodzinę. Dziewczynka musiał również zrezygnować z własnej seksualności. Bohaterki filmu Kukli (Katarina Rešek) dobrowolnie decydują się zredukować swoją seksualność do zera, bo nie chcą być częścią społeczeństwa, w którym kobieta jest wciąż podległa mężczyźnie. Dziewczyny noszą dresy, uprawiają sport; żyją według swojego własnego kodeksu zakazującego wszelkiego rodzaju używek (i przyjemności). Chcą być wolne, ale jednocześnie ich życie wydaje się być monotonne i pozbawione perspektyw. Paradoksalnie spotkanie z osobą transseksualną, która ratuje je z opresji, może stać się dla nich momentem zwrotnym.

2.

Szaleństwo nie bierze wolnego

Rozmowa Kingi Dereniowskiej z NINĄ DIMITROVĄ, reżyserką spektaklu „Pamiętnik wariata”

 

Czy marzyciele są wariatami?

Czasami to, o czym marzymy, jest tak trudne do osiągnięcia, że nie jesteśmy tego w stanie tego spełnić. W związku czym porzucamy rzeczywistość i oddajemy się szaleństwu. Naukowcy nazywają to manią. To, co ogarnęło Aksencjusza Popryszczyna to mania wielkości. Dlaczego tak się stało? Doszedł do wniosku, że tylko jeżeli będzie posiadał pieniądze i sławę, będzie uznawany przez społeczeństwo jako pełnowartościowy człowiek. Ideą Mikołaja Gogola, autora tej sztuki, jest że niezależnie od tego ile pieniędzy mam – czy mam grosze, czy miliony, jestem ważny.

 

Może gdyby bohater „Pamiętnika wariata” zrezygnował ze swoich pragnień, to by zwariował.

Tę historię prowadzą dwie emocje – miłość i strach. Całe swoje życie Popryszczyn kłaniał się przed tymi, co są silniejsi od niego. W pewnym momencie szuka biletu wstępu do świata, do którego nigdy nie ma prawa wejść, dlatego że nie ma pieniędzy. Myśli, że będzie mógł wżenić się w ten świat dzięki miłości do córki jednego z tych wysoko postawionych ludzi. I zaczyna marzyć.

To jest człowiek bardzo rozgoryczony rzeczywistością. Co więcej, nie chce się już nikomu kłaniać.  Wie, że gdyby miał pieniądze, nie musiałby się nikomu służyć, nie musiałby się bać tych, którzy są nad nim. Aby nie było nikogo, komu miałby poddany, staje na samej górze tej piramidy i zostaje królem.

 

Królem tylko w swojej głowie.

Przez to szaleństwo tego bohatera Gogol pokazuje nam straszną prawdę o człowieku. Nasze życie zależy od tego, co posiadamy. Godność człowieka zależy od tego co masz, a nie od tego kim jako osoba jesteś. Nasz bohater się temu buntuje.

 

Buntem, który nie wychodzi poza cztery ściany szpitala.

Niestety tak.

 

Jest taka scena, kiedy Popryszczyn zostaje złamany i wzywa matkę. Dlaczego w cierpieniu zawsze chcemy, mieć ją przy sobie?

Bo to jego ostatnia nadzieja. Najpierw prosi o pomoc poddanych, potem prosi, aby przestali go bić, ludzie w szpitalu. Mówi „wy nie jesteście ludźmi, jesteście zwierzętami. Nikt mnie nie widzi, nikt mnie nie słyszy”. Nie ma nikogo innego w życiu człowieka, niż jego matka, która cokolwiek by się działo dzieckiem, zawsze przyjdzie mu na pomoc. Niestety, nawet ona dla niego już nie istnieje.  Dlatego przedostatnia rzecz, która jest powiedziana w tym przedstawieniu jest napisana bardzo gogolowsko. Wygląda na to, że pisane jest nam nie mieć w życiu szczęścia.

 

I że nie da się uciec od tego szaleństwa.

Spektakl pokazuje, ze szaleństwo nie bierze wolnego. Na końcu przedstawienia Popryszczyn wymyśla sobie, że jest algierskim dejem. Wybili mu z głowy tego Fryderyka VII. Więc wymyśla sobie nową postać, aby by na górze piramidy. Nikt mu nie zabronił, aby był algierskim dejem, dlatego zaczyna bitwę od początku. W ten sposób historia, którą oglądaliśmy na scenie, zaczyna się od początku, tylko bohater nie jest hiszpańskim królem.

 

Popryszczyn podczas przestawienia maluje. Czy artyści bardziej narażeni są na szaleństwo?

Dokładnie tak, choć w sztuce dzieje się to przypadkowo. Przez to, że Popryszczyn jest bity, ma na głowie krew. Może nią malować. W ten sposób odkrywa, że ma talent Rozumie, że człowiek może zyskać wielkość również dzięki talentowi, który ma w życiu. Jak się okazuje może też sprawić, że  pochłonie szaleństwu.

 

Mężczyźni mają manię wielkości?

U Gogola nie ma to znaczenia, czy jest to mężczyzna, czy kobieta. Sam Gogol przez dwa miesiące udawał szaleńca. W gimnazjum był bardzo niezdyscyplinowanym uczniem.  Cały czas robił coś, aby wyrzucili go ze szkoły. Udawał więc, że jest szalony. Miał tylko 16 lat. Dlatego wie, jak można manipulować poprzez szaleństwo.

 

3.

Możemy pozwolić sobie na chwile słabości

Rozmowa Kingi Dereniowskiej z GABĄ JANUSZ, wokalistką, kompozytorką i autorką tekstów, nauczycielką emisji głosu

 

Podczas koncertu, który odbył się na Festiwalu TRANS/MISJE usłyszeliśmy sporo piosenek Kayah. Czym cię ta wokalistka inspiruje? Było widać, że świetnie odnajdujesz się w jej repertuarze.

Piosenki Kayah mają w sobie coś, co mnie porusza. Słucham jej od dziecka. Myślę, że jest moim wzorem i wyznacznikiem tego, jaką chciałbym tworzyć muzykę. Ona tworzy muzykę popularną, ale na wysokim poziomie. Czerpie z wielu zakątków świata i tafia do każdego. Wszyscy ją znają.

 

To ciekawe, bo twoje autorskie utwory z płyty „Chwile, które znasz” są raczej melancholijne i spokojniejsze.

Tę płytę napisałam dość dawno. Pracowałam nad nią w 2014 roku, wydałam ją dwa lata później. Byłam wtedy w takim miejscu, że czułam się zamknięta w sobie. Nie miałam w sobie odwagi, żeby tak szaleć na scenie. Podobało mi się to u innych artystów, ale sama tego nie robiłam.

 

Przeszłaś więc ogromną przemianę.

Tak, dlatego myśląc o tych utworach, które znajdą się na drugiej płycie, będą one dużo śmielsze.

 

Wyszłaś na scenę, jakbyś była u siebie.

 Bo byłam (śmiech). Kiedyś brakowało mi pewności siebie. Może też doświadczenia? Na pewno z wiekiem dojrzałam. W międzyczasie urodziłam dwójkę dzieci, to też mnie zmieniło.

 

Bycie matką wpływa na twórczość? 

Staram się być taką kobietą i artystką, która pewnie kroczy przez życie. Jak mnie na co dzień obserwują moje dzieci, to fajnie jest być dla nich wzorem. Mieć zdanie na każdy temat i nie bać się o nim mówić. To się przekłada na twórczość. Zmieniłam się jako osoba. Dojrzałam. Jak wspominam sobie, jaka byłam na studiach, wtedy powstawała moja debiutancka płyta, widzę dziewczynę, która szukała siebie. Ten etap w życiu ma to do siebie, że nie do końca masz odwagę, aby stanąć i mówić o sobie głośno. Jednak ta melancholia i mój sentymentalizm będzie jednak czuć na mojej nowej płycie i nowych kompozycjach.

 

Jaka będzie ta nowa płyta? Kiedy będziemy mogli jej posłuchać?

Piosenki są napisane. Odważyłam się napisać je samodzielnie. Na pierwszej płycie prawie wszystkie teksty pisała mi moja przyjaciółka. Dlatego nadchodzące wydawnictwo będzie bardziej moje i o mnie. Teksty są dużo odważniejsze. Traktują o szukaniu sensu życia. Zadawaniu sobie egzystencjalnych pytań. Czy Bóg istnieje? Dużo tekstów napisałam, jak zaczęła się wojna w Ukrainie. Chciałam doszukać się w tym sensu. Miałam też kilka momentów załamania. Dlatego w tych tekstach chcę przekazać słuchaczom, że mogą sobie pozwolić na chwile słabości. I że z tego wyjdziesz i będzie lepiej. Płyta będzie o problemach ludzkości, ale dająca też nadzieje, że będzie dobrze. Damy radę. Każdy człowiek ma swoje burze. Ja też je miałam, ale nie miałam odwagi o nich mówić. Teraz myślę sobie, że z mojej burzy ktoś skorzysta i poczuje, że nie jest w tym sam.

 

 

Jak wybierałaś piosenki na koncert na Festiwalu TRANS/MISJE?

Moje pierwsze piosenki miały bardzo poetyckie teksty, Na Festiwalu TRANS/MISJE słuchacze są bardzo wyczuleni i nawet czekają na bardziej skomplikowane teksty z głębokimi metaforami. Nie mogłam sobie odmówić tego, żeby nie zagrać tych swoich autorskich utworów, ale jednak przewodziła Kayah i atmosfera zabawy, tańca i Bałkanów. Piosenki z koncertu są o niespełnionej, tragicznej miłości. Często zgorzkniałe. Zarówno te moje utwory, jak i Kayah.

 

Czyli klasycznie. Artysta, aby napisać dobry utwór, musi cierpieć.

To jest chyba nieodłączna część wszystkich twórców. Jeżeli masz przemyślenia i idziesz przez życie, zastanawiając się nad nimi i sobą samym, to przekuwa się w twórczość. Myśli krążą wokół siebie i musisz chwycić ten moment i przelać go w tekst. Nawet te moje złe momenty zaczęłam przekuwać w utwory. To była moja terapia. Nie chodziłam do lekarza, ale kiedy zaśpiewałam sobie o problemach, to okazało się, że je w ten sposób przepracowałam.

 

Co byłoby dla ciebie spełnieniem marzeń?

Chciałabym, napisać takie piosenki, żeby ludzie je znali. Aby były dla nich rodzajem terapii. Marzę, aby zagrać taki koncert, gdzie publiczność śpiewa moje piosenki.

 

 

 

 

 

 


Spektakle

Newsletter

TEATR RZESZÓW NA FACEBOOKU