Węgierska perełka. „Acis i Galatea” - pisze Magdalena Mach

Węgierska perełka. „Acis i Galatea” - pisze Magdalena Mach



Nie dziwię się, że Węgrzy zdecydowali się przywieźć na festiwal sztuk Trans/Misje akurat rzadko wykonywaną barokową operę. Taką perełką warto się chwalić. W Rzeszowie „Acis i Galatea” George’a F. Haendla zabrzmiała po raz pierwszy. Nie mogłam opuścić takiej okazji.

Decyzja do łatwych nie należała, bo poniedziałkowy „dzień węgierski” był jedynym podczas tego festiwalu, kiedy nakładające się na siebie spektakle zmuszały widzów do wyboru pomiędzy teatrem a filharmonią. Ja jednak nie mogłam wybrać inaczej - „Acis i Galatea” G.H. Haendla, autora ponad 40 oper, należy do tych jego dzieł, które wyjątkowo rzadko można usłyszeć na żywo, jednym z powodów jest wysoka poprzeczka ustawiona dla wykonawców tego dzieła.

Koronkowa struktura muzyki Haendla obnaża każdy, najmniejszy nawet błąd. Tu nie można zamaskować niedopracowanych fragmentów pod gęstwiną i mocą brzmienia wielkiej orkiestry. Od solistów wymagana jest nienaganna technika, która pozwoli na idealnie czyste wykonanie partii, naszpikowanych niezliczoną ilością efektownych ozdobników.

Wzorowe wykonanie tego wymagającego barokowego dzieła przywiozła do Rzeszowa jedna z najlepszych węgierskich scen - Teatr im. M. Csokonaiego w Debreczynie, wspólnie z filharmonikami Kodaly Debreczyn i Chórem Teatru im. M. Csokonaiego i solistami. Rzeszowska publiczność doceniła to i nagrodziła artystów brawami na stojąco. Uznanie zyskali nie tylko znakomici soliści: Kira Nagy (Galatea), Gergely Biri (Acis), Imre Donkó (Polifem), Laszló Keringer (Damon). Ogromne i zasłużone brawa dostała orkiestra pod dyrekcją Daniela Somogyi-Totha.

Libretto tej opery czerpie z mitologicznej opowieści o dwojgu kochanków: sycylijskim pasterzu o imieniu Acis i nimfie morskiej Galatei. W pięknej nimfie kocha się jednak również przerażający cyklop Polifem. Zaleca się dość niezgrabnie do Galatei, a ta odrzuca jego zaloty. W czasie, kiedy kochankowie przysięgają sobie wieczną miłość, oszalały z zazdrości cyklop Polifem, zaczyna ich ścigać i zabija Acisa, rzucając w niego głazem. Chór radzi rozpaczającej Galatei, aby użyła swojej boskiej mocy i uczyniła Acisa nieśmiertelnym, ale ona postanawia podarować mu nieśmiertelność w inny sposób:  zamienia jego krew w źródło, które na zawsze będzie płynęło poprzez doliny jako rzeka Acis.

Krótka i prościutka historia rozpisana jest oczywiście na wiele uroczych arii, duetów i partii chóralnych. Artyści występowali w strojach stylizowanych na barokowe, scenografia na scenie była minimalistyczna, ale przecież mamy XXI wiek: las, łąkę, ogień i pioruny, i strumyk widzowie oglądali w formie projekcji video na ścianie. Tak udało się stworzyć spektakl nawiązujący do baroku, ale nowoczesny.

Magdalena Mach
„Gazeta Wyborcza”

 

Międzynarodowy Festiwal Sztuk TRANS/MISJE zrealizowano dzięki wsparciu: