Ułatwienia dostępu
Repertuar

fnt rzeszów

07. Festiwal Nowego Teatru
59. Rzeszowskie Spotkania Teatralne

 

mf transmisje

trans-misje

teatr

 

 

 

 

Aktualności
MFS T/M - TRÓJMORZE/ Dzień 8/ LITWA

MFS T/M - TRÓJMORZE/ Dzień 8/ LITWA



8. dnia 05. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk TRANS/MISJE - TRÓJMORZE swój program zaprezentowali artyści z Litwy: w Szajna Galerii odbył się wernisaż wystawy malarstwa i fotografii Jurijusa Grigoroviciusa – „ODCIENIE WOJNY”   Podczas otwarcia wystawy  wystąpiła grupa ukraińskich performerów z Charkowa - "Vakhtery". Na Małej Scenie im. Zdzisława Kozienia Teatr Studio w Wilnie zaprezentował spektakl w reż. Sławomira Gaudyna "TU MÓWI SZWEJK". Program litewski na Scenie Dziedziniec zwieńczył koncert kwartetu smyczkowego PIAZZOLLA and Co.

 

Szwejk powrócił! Tęskniliśmy…

tekst: Magda Mach

Jak tu nie kochać Szwejka? Rozgadany samochwała, rubaszny „skończony idiota”, ale jak nikt w błyskotliwy sposób wyśmiewa armię z jej porządkiem, rozprawia się z bezsensem wojny i trzeźwo ocenia świat, który pogrąża się w chaosie. Jego postać jest jednym wielkim antywojennym manifestem. Gdy świat dzisiaj znowu wypada z torów, jakże filozofia Szwejka jest dla nas odkrywcza i potrzebna!

Szwejk powrócił – tym razem w adaptacji słynnej powieści Jaroslava Haška „Przygody dobrego wojaka Szwejka”, opracowanej i wyreżyserowanej przez Sławomira Gaudyna. Spektakl pt. „Tu mówi Szwejk” zrealizował w Polskim Studiu Teatralnym z Wilna, w tytułowej roli – Edward Kiejzik.

Spektakl jest serią wyjętych z powieści Haška komicznych epizodów, które składają się w sumie na wcale nieśmieszne studium bezcelowości okrucieństwa wojny i absurdu dyscypliny wojskowej.

Na scenie najwięcej miejsca zajmuje wielkie łóżko, jest także fotel bujany i duży drewniany wieszak. Scenografia nie jest bogata, a każdy z przedmiotów i mebli okaże się potrzebnym rekwizytem. Widz szybko przekonuje się, że żaden scenograficzny przepych nie jest potrzebny w tym spektaklu, bo Edward Kiejzik jako Józef Szwejk w stu procentach skupia uwagę i nie potrzebuje żadnej dodatkowej oprawy. On sam wystarczy, żeby w swoim godzinnym monologu, przenosić widzów z knajpy do szpitala dla umysłowo chorych, z pociągu wiozącego żołnierzy na front do więzienia i do kwatery porucznika Lukáša. Widzowie byli razem z nim w wagonach, szpitalu, więzieniu, kościele i oficerskiej kwaterze. Edward Kiejzik odgrywa wiele ról, m.in. kapelana i swoich kolejnych przełożonych. Dwoi się i troi na scenie. Do roli Szwejka wydaje się być stworzony. Powieść Jaroslava Haska była wielokrotnie adaptowana. Najsłynniejszy jest czechosłowacki film „Dobry wojak Szwejk” (reż. Karel Stekly) z 1957 r., gdzie w postać głównego bohatera wcielił się Rudolf Hrusínský. Kolejni odtwórcy roli Szwejka – chcąc nie chcąc - muszą mierzyć się z tym wzorcem. Edward Kiejzik, choć fizycznie trochę podobny do tamtego aktora, to gra Szwejka inaczej. Spoza tarczy dobrodusznego idioty, częściej wychyla się filozof, który bezlitośnie obnaża głupotę swoich przełożonych i rządzących. – Ja jestem idiota z urzędu – mówi na scenie, ale serię zabawnych anegdot, kończy celną puentą, kilkoma zdaniami obnażając głupotę dowódców i piętnując obłęd wojny. W takich momentach wiecznie zadowolona mina idioty znika, głos zawiesza się, spojrzenie staje się poważne.

Jaka jest prawda o Szwejku - czy to rzeczywiście idiota i bezmyślny sługa monarchii austro-węgierskiej, czy inteligentny symulant – tego nie rozgryziemy do końca, ale w interpretacji Edwarda Kiejzika – ta druga opcja wydaje się bliższa prawdy. To nie Szwejk jest pomylony, to rzeczywistość dookoła niego trwa w obłędzie.

Magdalena Mach

Lekko jest kochać swoją ojczyznę, kiedy wojna jest bardzo daleko

Rozmowa Kingi Dereniowskiej z EDWARDEM KIEJZIKIEM, aktorem Teatru Studio w Wilnie, grającego rolę Józefa Szwejka w spektaklu „Tu mówi Szwejk”

 

Z wojny należy się śmiać, aby ją przetrwać?

Im dłużej trwa wojna, tym człowiek się bardziej do niej przyzwyczaja. Nie chcę tego doświadczyć na własnej skórze, ale Ukraina już to przeżywa. Kiedy Armia Krajowa walczyła podczas II wojny światowej, a sytuacja była naprawdę beznadziejna, to robiono koncerty. Sztuka musi pozostać. Czy trzeba śmiać się z wojny? Ja uważam, że nie. Wojnę można pokazywać przez różne pryzmaty, ale zawsze ona pozostaje straszna. Na wojnie nie ma romantyki, bo to jest zabijanie. Wojna nie ma żadnych praw, bo sama w sobie jest bezprawiem. Rosjanie zrobią wszystko, żeby nie przegrać wojny z Ukrainą. Co więcej, te tragedie już nie znikną, one zostaną. Z wojny nie trzeba żartować, bo to nie ma sensu.

 

Józef Szwejk jednak to wojsko obśmiewa.

On nie chce służyć. Szwejk, według samego scenariusza, starał się wymigać ze wszystkich działań wojny. On był pacyfistą, nie chciał zabijać. Szwejk jako bohater jest antywojenny. Dlatego udawał wariata, bo lepiej być w areszcie, niż na froncie. W rosyjskiej literaturze wyczytałem, jakie jest główne zadanie żołnierza – przeżyć ból. Żołnierz ma zabijać wroga, aby przeżyć.

 

Szwejk nieźle kombinuje, aby wymigać się od służby.

Tak. Tu może w szpitalu poleży, może u księdza na mszy posłuży. Robi wszystko, aby nie iść na wojnę.

 

Niemniej w końcu idzie walczyć.

Wynika to stąd, że jeśliby nie poszedł, to by go rozstrzelali.

 

Czemu nie uciekł?

Dokąd miałby uciec? Od wojny nie da się uciec. Lekko jest kochać swoją ojczyznę, kiedy wojna jest bardzo daleko. Będąc bezpiecznym łatwo jest wtrącać się w politykę kraju.

 

Mimo że tak kombinuje, nie da się go nie polubić.

Szwejk to bohater romantyczny. Hašek chciał być taki, ale nie mógł. Prawdopodobnie autor „Przygód dobrego wojaka Szwejka” był strasznym człowiekiem i nawet komisarzem ludowym z własnej woli. Mieszkał w demokratycznych Czechach, a poszedł do sowieckich bolszewików, żeby służyć komunizmowi. Po pierwsze zdradził, a po drugie w to wierzył. To tak, jakby teraz Ukrainiec służył Rosjanom i ślepo uwierzył, że oni niosą pokój. Wojna jest tak strasznie banalna, że tego nie zrozumiesz. Popatrzymy teraz na Putina – logicznie nie da się zrozumieć, dlaczego uderzył on w Ukrainę. Krzyczał wcześniej, że Ukraina to jest bratni naród Rosjan. Po pół roku zmienił zdanie i kazał „braci” zabijać.

 

Lubi pan Józefa Szwejka?

Lubię każdą postać, którą odgrywam. Jeśli aktor nie lubi postaci, to nie ma sensu jej grać. To kara Boża, kiedy aktor gra rolę, której nie znosi. Kiedy gram, to chcę być podobny do Szwejka. Zawsze wzorujemy się na tego fajnego Szwejka, którego mamy w czechosłowackim filmie z 1956 roku. My nie wiemy, co myślał  Jaroslav Hašek. Interpretujemy to wszystko na swój sposób. Dlaczego on jest taki poczciwy i śmieszny? Czesi sami w sobie, jako naród, obśmiewają wszystko i nie chcą walczyć. Wolą się poddać, żeby nie było ofiar i żeby był spokój.

 

W Polsce wielu młodych ludzi mówi, że oni by nie poszli walczyć za ojczyznę, gdyby wybuchła wojna.

Otrzymując paszport danego kraju, trzeba pamiętać bardzo mądre słowa prezydenta Ameryki Johna F. Kennedy'ego: „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Będąc obywatelem kraju, masz obowiązek wobec niego. Jesteś od tego, aby jej bronić. W stanie wojennym odbiera się prawa obywatelom. Kiedy jest niebezpieczeństwo, uważam, że tak ma być. Jeżeli nie będziemy walczyć, stracimy życie i kraj.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Spektakle

Newsletter

TEATR RZESZÓW NA FACEBOOKU