Katya jest Rosjanką, Tati jest Ukrainką, a Henryk jest Białorusinem. Publiczność składa się głównie z Polek i Polaków. Ktoś pośród nich mógłby znaleźć się na scenie zamiast naszej trójki, ale powszechne obawy spełniły się - odebraliśmy Wam/Im również tę pracę! Peron, na którym się znajdujemy spowija wczesnozimowe, ponure światło, które przytłacza swoją realnością. Mgła rozmywa przestrzeń, podczas gdy wkraczamy w opowieść splątaną wirami ciepłych i cierpkich wspomnień. To światło prowadzi nas przez te wspomnienia.
Nasz spektakl to autorska i bardzo osobista inicjatywa wynikająca z głębokiej wewnętrznej potrzeby wyrażenia-wyszeptania-wykrzyczenia-wypłakania-wyrzucenia z siebie czegoś istotnego o sobie i o nas, czyli o Słowianach. Przygotowaliśmy serię „niesamowitych” scen, sytuacji, zwierzeń, nagrań, piosenek i szans na interakcję z widownią. Jest to barwna i poruszająca mozaika, która wprowadza w samo sedno tego, co obecnie dzieje się między czterema naszymi narodami. Dlatego, chociaż zamierzamy „jechać po bandzie”, ani przez sekundę nie zapomnimy o przesłaniu, które każdy z nas pragnie przekazać dzięki temu nietypowemu przedsięwzięciu. Nawet jeśli będzie to tak proste, jak stwierdzenie, że trochę wstyd nie wiedzieć nic o swoim sąsiedzie, a mimo nienawiści do własnego rządu, nadal można kochać swoją Ojczyznę.
Opowiadamy o tym, co dzieje się tu i teraz, lecz zdajemy sobie sprawę, że owe tu i teraz ma swoje ”przed”, korzenie i przesłanki. Dlatego postaramy się, dotykając najbardziej kontrowersyjnych tematów, nie popadać w publicystyczną doraźność. Będzie to możliwe dzięki temu, że pracujemy metodą „performance as research”, a także jesteśmy blisko teatru dokumentalnego. „Niesamowitą słowiańszczyznę” warto więc potraktować jako raport ze stanu naszych prywatnych poszukiwań i badań. Wierzymy jednocześnie w siłę sztuki, w jej niepowtarzalny język i sposób oddziaływania na widza.